„Onkopłodność” nowym terminem w gabinetach lekarskich. Pacjenci w końcu dowiedzą się o metodach zabezpieczania płodności

4 min read

Rozmowa o chorobach bywa trudna, szczególnie jeżeli w języku polskim nie ma słowa, które dobrze opisywałoby istotę problemu medycznego. W ostatnich latach coraz częściej zwracano uwagę na kwestię zabezpieczania płodności przed podjęciem leczenia onkologicznego. Mimo to ponad 70% kobiet nie zostało poinformowanych o dostępnych możliwościach przed rozpoczęciem terapii[1]. Tę ważną kwestię dostrzegła Fundacja Rak’n’Roll, dzięki której słowo „onkopłodność” zaczęło być używane przez specjalistów, a obecnie można je również znaleźć w najpopularniejszych słownikach języka polskiego.

Dotychczas jedynym terminem stosowanym w kontekście dziedziny onkopłodności było słowo „oncofertility”. Specjaliści posługiwali się angielskojęzycznym określeniem, stosując je zamiennie z frazą „zabezpieczanie płodności”. Obecnie dzięki rozwojowi medycyny oraz licznym inicjatywom społecznym, temat ten staje się bardziej powszechny, mimo że nadal istnieje potrzeba edukowania w zakresie działań podejmowanych w ramach onkopłodności. Według badań 60% pacjentek deklarowało chęć zabezpieczenia płodności, lecz ponad 70% z nich nie zostało poinformowanych o dostępnych możliwościach. Powodem takiego stanu rzeczy mógł być brak odpowiedniego przygotowania danej placówki lub nieznajomość procedury zabezpieczania płodności. Kampania Fundacji Rak’n’Roll „Seks po dragach? Na szczęście możesz zajść w ciążę” zwróciła uwagę, że informacje na temat onkopłodności powinny być integralną częścią planu leczenia i jedną z pierwszych informacji, które otrzymuje pacjent.

Wiedza na temat procedur onkopłodności nie jest niestety jeszcze powszechna nawet w środowisku medycznym. Specjaliści nie zawsze wiedzą nawet, dokąd skierować takiego pacjenta, a wizyta w klinice leczenia niepłodności powinna być jednym z pierwszych kroków na ścieżce terapeutycznej. Często występuje również obawa, że procedura onkopłodności może odroczyć rozpoczęcie leczenia, co nie jest prawdą w świetle aktualnych doniesień naukowych. Zabezpieczenie płodności u mężczyzn może odbyć się nawet następnego dnia, a u kobiet w ciągu kilkunastu dni. Dlatego jest to bardzo ważne, aby pacjentki i pacjenci od momentu poznania diagnozy wiedzieli, że rak to nie wyrok – tłumaczy Doktor Jarosław Kaczyński, specjalista ginekolog-położnik, endokrynolog.

Zarówno eksperci, jak i Fundacja Rak’n’Roll podkreślają konieczność szerzenia wiedzy na temat onkopłodności. Coraz częściej wskazuje się, że tematyka ta powinna być poruszana już na etapie kształcenia wyższego. Zgodnie z przepisami dotyczącymi leczenia niepłodności, przed podjęciem terapii gonadotoksycznej pacjenci mają prawo ubiegać się o zabezpieczenie gamet oraz gonad. W Polsce brakuje jednak odpowiedniej refundacji dla tego rodzaju procedur. Złożony proces onkopłodności często staje się przyczyną utraty nadziei na skuteczne leczenie i szansę na rodzicielstwo dla pacjentów, którzy pokonali chorobę.

Pacjentki, które przystąpiły do procedur onkopłodności, otrzymują dodatkową motywację do walki z nowotworem i zgodnie ze statystykami, mają wyższy odsetek wyleczeń. Ta wiedza powinna być powszechna, szczególnie w środowisku medycznym. W tej chwili taką edukację prowadzą tylko fundacje onkologiczne i kliniki leczenia niepłodności, a to zdecydowanie za mało. Coraz więcej młodych pacjentów zostaje wyleczonych i chce zostać rodzicami. Dlatego szczególnie cieszy fakt, że ta dziedzina wiedzy jest z powodzeniem popularyzowana – dodaje Doktor Jarosław Kaczyński.

Działania podjęte przez Fundację Rak’n’Roll przyniosły znaczący wzrost zainteresowania onkopłodnością. Wskazuje na to m.in. wzmożony ruch na oficjalnej stronie internetowej fundacji, który wzrósł 15-krotnie w porównaniu do danych sprzed kampanii. Co więcej, Rada Języka Polskiego pozytywnie zaopiniowała używanie w przestrzeni publicznej terminu „onkopłodność”, które pochodzi od angielskiego „oncofertility”. Dzięki temu będzie ono używane nie tylko w kampaniach społecznych, ale także w gabinetach lekarskich, gdzie pacjenci poznają skuteczne metody zabezpieczania płodności przed leczeniem onkologicznym. Dodatkowo termin znalazł się w najnowszych wydaniach dwóch najpopularniejszych słowników w Polsce – Wielkiego słownika języka polskiego PAN oraz Słownika języka polskiego PWN. 

Więcej na temat kampanii można przeczytać na stronie www.onkoplodnosc.pl.


[1] Badanie przeprowadzone wśród kobiet, które chorowały bądź chorują na raka piersi, a nowotwór rozpoznano u nich w wieku 18-43 lata. Ankieta była dystrybuowana przez organizacje pacjenckie w dniach 02-08.12.2022r. N = 342

W badanej populacji dominowały chore od 30. do 43.r.ż. (25,8% kobiet w wieku 40-43 lata, 36,7% w wieku 35-39 lat, 26,1% w wieku 30-34 lata, 10% w wieku 25-29 lat, 1,2 % w wieku 20-24 lata).

Rynek zdrowotny w Polsce

W ubiegłym roku branża medyczna ogromnie zyskała na znaczeniu. Ze względu na pandemię koronawirusa, sektor ten stał się pierwszoplanową postacią na największych światowych rynkach kapitałowych. Co więcej, ten trend cały czas trwa. Nic dziwnego, ponieważ cały czas mamy do czynienia z branżą o fantastycznych perspektywach, związanych z ciągłym rozwojem nowych technologii, nowych metod leczenia oraz postępującą cyfryzacją, w tym wprowadzaniem rozwiązań w zakresie e-zdrowia. Przodują w tym firmy prywatne, które są pionierami we wprowadzaniu nowoczesnych narzędzi ułatwiających stawianie diagnozy oraz leczenie i wpływających na podnoszenie jakości oferowanych świadczeń.

Wprowadzanie nowoczesnych technologii w branży medycznej w ogromnym stopniu przyspieszyła pandemia COVID-19. Wprowadzony lockdown podczas jej pierwszych tygodni wprost wymusił realizowanie na szerszą skalę świadczeń zdrowotnych za pomocą narzędzi zdalnych – i to nie tylko tradycyjnych rozmów telefonicznych, ale także czatów czy wideorozmów, często z wykorzystaniem narzędzi umożliwiających również badanie pacjenta “na odległość”.

W efekcie już dziś telemedycyna to forma świadczenia usług medycznych i opieki zdrowotnej łącząca w sobie elementy telekomunikacji, informatyki oraz medycyny. Dzięki wykorzystaniu nowych technologii pozwala ona przełamywać geograficzne bariery i wymieniać specjalistyczne informacje. Umożliwia także oczywiście przeprowadzenie diagnozy na odległość, i to właśnie jest jej najczęstszym zastosowaniem.

Idea telemedycyny została przygotowana przede wszystkim z myślą o osobach, których stan bądź możliwości pojawienia się na zwykłej wizycie w gabinecie są ograniczone. Jednak szybko okazało się, że z dobrodziejstwa e-wizyty mogą skorzystać wszyscy, bo wiele problemów zdrowotnych nie wymaga wizyty i osobistego zbadania przez lekarza. Teleporady są szczególnie rekomendowane w prostych i częstych zachorowaniach, takich jak infekcje górnych dróg oddechowych czy alergie sezonowe lub skórne, lecz mają również zastosowanie do postawienia wstępnego rozpoznania i zlecenia badań przed wizytą u specjalisty, a nawet jako forma kontroli leczenia, przepisania recepty i w wielu innych sytuacjach u chorych przewlekle. Czyli w praktyce można stwierdzić, że telemedycyna jest dla każdego.

Sektor prywatnych usług medycznych jest kluczowy dla funkcjonowania całego systemu ochrony zdrowia w Polsce. To właśnie on przeciera szlaki dla nowoczesnych rozwiązań technologicznych, wyznacza standardy w jakości obsługi pacjentów i nadaje kierunek rozwoju branży.

Dane statystyczne pokazują, że służba zdrowia podnosi się z kryzysu wywołanego pandemią. Według Statisty w 2021 roku rynek prywatnych usług medycznych w Polsce był wart prawie 61 miliardów złotych. Oznacza to wzrost o ponad 10% w stosunku do ubiegłego roku, kiedy to w wyniku Covid-19 wartość rynku odnotowała spadek.

Polacy chętnie korzystają z nierefundowanej opieki medycznej. Wydatki prywatne stanowią ponad ⅓ wszystkich wydatków na ochronę zdrowia (budżet NFZ na 2021 rok wyniósł 103 mld PLN). Sektor prywatny stanowi istotną część polskiej służby zdrowia i jest kluczowy dla efektywnego działania całego systemu.

W ubiegłym roku branża medyczna ogromnie zyskała na znaczeniu. Ze względu na pandemię koronawirusa, sektor ten stał się pierwszoplanową postacią na największych światowych rynkach kapitałowych. Co więcej, ten trend cały czas trwa. Nic dziwnego, ponieważ cały czas mamy do czynienia z branżą o fantastycznych perspektywach, związanych z ciągłym rozwojem nowych technologii, nowych metod leczenia oraz postępującą cyfryzacją, w tym wprowadzaniem rozwiązań w zakresie e-zdrowia. Przodują w tym firmy prywatne, które są pionierami we wprowadzaniu nowoczesnych narzędzi ułatwiających stawianie diagnozy oraz leczenie i wpływających na podnoszenie jakości oferowanych świadczeń.

Wprowadzanie nowoczesnych technologii w branży medycznej w ogromnym stopniu przyspieszyła pandemia COVID-19. Wprowadzony lockdown podczas jej pierwszych tygodni wprost wymusił realizowanie na szerszą skalę świadczeń zdrowotnych za pomocą narzędzi zdalnych – i to nie tylko tradycyjnych rozmów telefonicznych, ale także czatów czy wideorozmów, często z wykorzystaniem narzędzi umożliwiających również badanie pacjenta “na odległość”.

W efekcie już dziś telemedycyna to forma świadczenia usług medycznych i opieki zdrowotnej łącząca w sobie elementy telekomunikacji, informatyki oraz medycyny. Dzięki wykorzystaniu nowych technologii pozwala ona przełamywać geograficzne bariery i wymieniać specjalistyczne informacje. Umożliwia także oczywiście przeprowadzenie diagnozy na odległość, i to właśnie jest jej najczęstszym zastosowaniem.

Idea telemedycyny została przygotowana przede wszystkim z myślą o osobach, których stan bądź możliwości pojawienia się na zwykłej wizycie w gabinecie są ograniczone. Jednak szybko okazało się, że z dobrodziejstwa e-wizyty mogą skorzystać wszyscy, bo wiele problemów zdrowotnych nie wymaga wizyty i osobistego zbadania przez lekarza. Teleporady są szczególnie rekomendowane w prostych i częstych zachorowaniach, takich jak infekcje górnych dróg oddechowych czy alergie sezonowe lub skórne, lecz mają również zastosowanie do postawienia wstępnego rozpoznania i zlecenia badań przed wizytą u specjalisty, a nawet jako forma kontroli leczenia, przepisania recepty i w wielu innych sytuacjach u chorych przewlekle. Czyli w praktyce można stwierdzić, że telemedycyna jest dla każdego.

Może Ciebie zainteresować:

+ There are no comments

Add yours