Ziołolecznictwo rodem z klasztoru

Sekrety braci zakonnych

W dawnych czasach nie istnieli lekarze, a chociaż pewna część społeczeństwa trudniła się leczeniem, pospolity lud nie zawsze mógł korzystać z takich usług – a to wysokie ceny, a to odległość nie pozwalały zasięgnąć pomocy. Pewnym rozwiązaniem były klasztory, rezydujący w których bracia zakonni zajmowali się po części ziołolecznictwem. Nierzadko odseparowani na co dzień od świata, zakonnicy mieli dużo czasu, by uprawiać ogrody z licznymi leczniczymi ziołami. Praktycznie to był jedyny sposób, w jaki mogli pomagać chorym (nie licząc oczywiście modlitw w ich intencji). Nie można było np. przeprowadzać operacji czy też badać zwłok, więc poziom wiedzy na temat funkcjonowania ludzkiego ciała był dość niski. Kuracje ziołowe jednak zdawały rezultat w przypadku niektórych chorób, inne były skuteczne na dolegliwości takie jak bóle czy złe samopoczucie. Wiedza na temat roślin, jaką posiadali bracia zakonni, pochodziła z ksiąg botanicznych tworzonych przez światowych autorów, ale część informacji była czerpana z obserwacji i praktyki.

Wirydarze pełne ziół

Zioła hodowali zakonnicy w specjalnie zakładanych ogrodach, które nosiły nazwę wirydarzy. Panowały tam bardzo korzystne warunki do uprawy roślin, więc plony były bujne i umożliwiały przygotowywanie wielu kuracji. Chorzy otrzymywali preparaty ziołowe „na wynos”, mogli też pozostać na miejscu w klasztorze, w czymś na kształt prowizorycznych szpitali.  Mieli tam opiekę i zawsze świeże leki ziołowe, w miarę wygodne łóżka, jak również towarzystwo zakonników.

Rynek zdrowotny w Polsce

Rynek medyczny w Polsce jest wciąż nieskonsolidowany. Zazwyczaj silne oraz uznane centra medyczne posiadają tylko jedną lokalizację, nie korzystając tym samym z efektu skali działalności operacyjnej. Powoduje to także często u pacjentów konieczność dalekich podróży, jeśli chcą otrzymać najlepsze usługi. Co ciekawe, wyjątkiem od tej reguły jest choćby kardiologia, która na przestrzeni ostatnich lat została skonsolidowana przez jednego lokalnego gracza przy wsparciu funduszu private equity. Pokazuje to, że rynek medyczny w Polsce jest już gotowy na dalszą konsolidację w innych obszarach, takich jak na przykład ortopedia, okulistyka czy chirurgia.

W ostatnich latach coraz popularniejsza staje się zatem specjalizacja mniejszych jednostek w podstawowych usługach oraz “podłączenie się” pod większe jednostki, które w razie potrzeby świadczą pełen zakres specjalistycznych usług. Im mocniej ten trend się rozwija, tym więcej zyskują na tym większe jednostki – czyli te, które mogą skupić się na dalszych inwestycjach w infrastrukturę i sprzęt. Stwarza to potencjał do współpracy z prywatnymi inwestorami, choćby w roli dostawców sprzętu czy partnerów w zarządzaniu całymi oddziałami.

Przyszłość nowych technologii w medycynie rysuje się w jasnych barwach – co do tego nie można mieć nawet cienia wątpliwości. Całodobowa dostępność czy nieustanny wzrost popularności akcesoriów do monitorowania funkcji organizmu (takich jak pulsometry, krokomierze) otwierają przed telemedycyną gigantyczne możliwości. Co więcej, pojawia się coraz więcej firm i startupów produkujących urządzenia, które ułatwiają zapewnienie lepszej opieki medycznej przez Internet.

Już dziś, spełniając zapotrzebowanie w zakresie telemedycyny, rośnie rynek produktów umożliwiających zdalne monitorowanie stanu zdrowia. Według szacunków ekspertów, wartość tego rynku do końca 2027 roku na całym świecie ma wynieść 43 miliardy dolarów. Jego rozwój jest zgodny z najnowszymi trendami, które mają optymalizować działalność placówek medycznych poprzez zapewnienie pacjentom w jak najszerszym zakresie opieki w miejscu zamieszkania oraz interweniowanie tylko w koniecznych sytuacjach. Przewiduje się również, że cały globalny rynek opieki zdrowotnej online będzie rosnąć w tempie 14,5% rok do roku, co oznacza że w 2027 roku może on osiągnąć wartość 230,6 miliarda USD.

Rynek medyczny w Polsce jest wciąż nieskonsolidowany. Zazwyczaj silne oraz uznane centra medyczne posiadają tylko jedną lokalizację, nie korzystając tym samym z efektu skali działalności operacyjnej. Powoduje to także często u pacjentów konieczność dalekich podróży, jeśli chcą otrzymać najlepsze usługi. Co ciekawe, wyjątkiem od tej reguły jest choćby kardiologia, która na przestrzeni ostatnich lat została skonsolidowana przez jednego lokalnego gracza przy wsparciu funduszu private equity. Pokazuje to, że rynek medyczny w Polsce jest już gotowy na dalszą konsolidację w innych obszarach, takich jak na przykład ortopedia, okulistyka czy chirurgia.

W ostatnich latach coraz popularniejsza staje się zatem specjalizacja mniejszych jednostek w podstawowych usługach oraz “podłączenie się” pod większe jednostki, które w razie potrzeby świadczą pełen zakres specjalistycznych usług. Im mocniej ten trend się rozwija, tym więcej zyskują na tym większe jednostki – czyli te, które mogą skupić się na dalszych inwestycjach w infrastrukturę i sprzęt. Stwarza to potencjał do współpracy z prywatnymi inwestorami, choćby w roli dostawców sprzętu czy partnerów w zarządzaniu całymi oddziałami.

2 komentarze

  1. Bardzo mnie zastanawia, w jaki sposób testowane były te różne kuracje. Braciszkowie sami je brali, a później oceniali efekty?

  2. Dzisiaj też przydałyby się takie ogrody, bo nie wiemy, skąd pochodzą zioła używane do preparatów ziołowych.

Skomentuj Tanderei Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *